Ten rok jest wyjątkowy. Miałam okazję zorganizować pierwszą sesję męską w plenerze a pod koniec lipca przyszedł czas na fotoreportaż ze ślubu.
Po otrzymaniu propozycji na to zlecenie z początku trochę się zawahałam czy je przyjąć. W mojej głowie od razu pojawiło się tysiąc pytań. Nigdy nie robiłam ślubu i mój lęk był uzasadniony. W tym roku jednak stawiam na rozwój swojej pasji i na zdobywanie nowego doświadczenia. Dlatego też zgodziłam się na realizację fotograficzną ślubu Uli i Marcina.



Pierwsza fotorelacja ze ślubu
Z Ulą przy podpisaniu umowy ustaliłam najważniejsze informacje odnośnie ich uroczystości. Ślub, jaki przygotowywali z Marcinem miał mieć charakter kameralny. Z tego powodu zrezygnowali z fotorelacji z przygotowań, jak również z wesela do czwartej rano. Zależało im na uwiecznieniu uroczystości w Kościele, jak i na zdjęciach z przyjęcia rodzinnego. Zaproponowałem im sesję poślubną tłumacząc że będzie to dla nich piękna pamiątka. Ula z Marcinem nie byli szczególnie na nią nastawieni i zaproponowali czy zamiast niej możemy wykonać zdjęcia rodzinne. Zgodziłam się na taki układ. Zależało mi, aby mieli pamiątkę a czy to sesja poślubna, czy rodzina nie miała dla mnie znaczenia, jeżeli tylko oni byli zadowoleni.









Ślub Uli i Marcina oraz Chrzest święty Igora
Uroczystość kościelna miała miejsce w parafii pw. Jezusa Miłosiernego w Czarnej Białostockiej.
Przyszłam dość wcześnie do kościoła i czekając na parę młodą zaszłam do zakrystii by poinformować księdza że będę fotografować w kościele. Ksiądz proboszcz uśmiechnął się powiedział że się cieszy i żebym robiła co chciała. Byłam w szoku. Pierwszy raz spotkałam się z takim podejściem. Nie, żebym kiedykolwiek miała przykrą sytuacją, ale z pewnością po raz pierwszy ksiądz tak pozytywnie podszedł do mojej pracy.
Po rozmowie z księdzem wyszłam przed Kościół. Rodzina wraz z parą młodą czekali przed wejściem. Wyjęłam aparat i zaczęłam robić zdjęcia. Po kilku minutach rozpoczęła się uroczystość kościelna.
Na początku mszy zrobiłam kilka zdjęć Uli i Marcinowi. W międzyczasie czekając do przyjęcia sakramentu przez parę młodą obeszłam kościół by zrobić zdjęcia dla wszystkich gości. A następnie stanęłam z boku i czekałam na najważniejszy moment. W momencie, gdy ślub Ula i Marcin miał decydujący moment zbliżyłam się do ołtarza. Mimo że wcześniej odczuwałam lęk w momencie, gdy robiłam zdjęcia przysięgi on całkowicie znikną. Tak mocno skupiłam się na pracy i tym by ja dobrze wykonać, że go wyparłam.
Po ślubie przyszedł czas na przyjęcie sakramentu chrztu przez ich syna. W kościele znajdowała się chrzcielnica i to w takim dogodnym miejscu, że nie było żadnego problemu z wykonaniem zdjęcia. Chłopiec cały czas spojrzenie miał utkwione w obiektyw i wyszło bardzo fajne zdjęcia.
Po zakończonej uroczystości i wyjściu z kościoła przyszedł czas na życzenia gości, a następnie na zdjęcie grupowe.






















Hej wesele, hej wesele
Ślub Uli i Marcina był uroczysty a po nim przyszedł czas na nieco zabawy. Przyjęcie weselne czy może obiad rodzinny został zorganizowany w zajeździe ,, Sokołda” w Sokołdzie.
Piękne miejsce z dużą i przytulną salą i wspaniałym ogrodem. Obsługa restauracji bardzo przyjemna i pomocna. Miejsce idealne na przyjęcie weselne, chrzciny, komunię świętą czy obiad rodzinny w niedzielne popołudnie.
Po godzinie i zjedzeniu obiadu przez gości przyszedł czas na zabawę. Obsługa restauracji włączyła muzykę i zaczęły się tańce. I choć był ślub Uli i Marcina było uroczystością kameralną to tak fajnie zorganizowaną, że z pewnością każdy z gości bawił się znakomicie.

















Komentarze